Strony

piątek, 14 sierpnia 2015

W Borach z psem!

Jak już w poprzedniej notce wspomniałam, wróciliśmy w niedzielę z urlopu. Od lat spędzam trochę ponad tydzień w niewielkiej wiosce na pomorzu, w Borach Tucholskich i w tym roku udało mi się zabrać tam moje własne Cztery Łapy ;). Miejsce w którym tam mieszkam jest wyjątkowo malownicze i spokojne. Za domem cichy las, nieopodal jezioro i rzeka, a sąsiadów, poza nielicznymi letnikami wpadającymi na weekend w zasadzie nie ma... Całkiem nieźle, prawda ;)? Milo zdecydowanie był zadowolony z takiej formy wypoczynku i obudził się w nim typowy podwórkowy kundel  - nie sposób było go zagonić do domu, choćby na jedzenie. Po części obwiniam za to owczarka niemieckiego - starutkiego psa rezydenta, który pod wpływem zaczepek Rudego odmłodniał o jakieś dobre 10 lat i ganiał, nie odstępując kroku szczeniakowi.

Milo zakosztował też serii dłuugich spacerów bez smyczy, na których zachowywał się wzorowo. Odwoływanie go nie sprawiało mi najmniejszego problemu, nawet kiedy na swojej drodze spotkaliśmy sarny. Jedna komenda wystarczyła, żeby stracił zainteresowanie i wrócił do nogi, co bardzo miło mnie zaskoczyło. Dalej mam w pamięci dzikie pogonie za zwierzyną łowna naszego jamnika szorstkowłosego- w kwestii przywołania był absolutnie tragiczny, a sytuacja odrobinkę ustabilizowała się dopiero gdy skończył 2 lata ;P. Instynkt myśliwego najwyraźniej był w nim baardzo silny.

Jedynym problemem jaki napotkałam podczas tego wyjazdu było przekonanie Rudego do wody - po wielu próbach szczytem jego możliwości było zanurzenie łapek poniżej łokci. O pływaniu absolutnie nie ma na tym etapie mowy ;). Być może spacer z psem bardziej pozytywnie nastawionym do brodzenia zachęciłaby go do pływania? Będziemy musieli to przetestować, póki jeszcze pogoda sprzyja wodnym igraszkom.

Tymczasem, zostawiam was z kilkoma fotkami z naszych spacerów ;)


Daleko jeszcze?





Pyszna szyszka, nie czepiaj się!

Bierę ten kij. W ramach pamiątki.

Padalec. Widocznie też wyszedł na spacer :)



6 komentarzy:

  1. O matko, okropnie zazdroszczę BorówTucholskich, kocham je!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je bardzo lubię :) Głównie ze względu na to, że zawsze uda mi się ustrzelić parę fajnych zdjęć fauny >:D.

      Usuń
  2. Cudowny klimat. Zazdroszczę. Nie dziwię się wcale, że Milo poczuł zew natury:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie da się zrobić zdjęć które pachniałyby tak, jak te śródleśne łączki :) Poczuł, ale dla bezpieczeństwa trzymał się na bezpieczną odległość :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może za parę lat technika się tak rozwinie, że nam laptopy będą pachnieć przedstawionym obrazkiem;) Chociaż lepiej nie. Nie każde zdjęcie to pachnący las:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w pewnych przypadkach mogłoby to być wręcz niewskazane :))

      Usuń