Strony

środa, 19 sierpnia 2015

Mokre karmy Naturea i Lukullus

W poście dotyczącym lipcowej Psiej Paki zapowiedziałam, że w najbliższym czasie postaram się napisać co nieco na temat dwóch mokrych karm, które wchodziły w jej skład. Oba opakowania zostały już opędzlowane przez Milo, więc mogę troszeczkę przybliżyć wam oba produkty.


NATUREA CHICKEN WITH TURKEY:




Na stronie producenta możemy przeczytać :

Bezzbożowa mokra karma Naturea to formuła posiadająca co najmniej 88% świeżego mięsa i świeżej ryby (poza wersją drobiową jest jeszcze drobiowo rybna- dop. Hann), zawierając białka takie jak te znalezione w naturze. Ten smaczny posiłek naszej receptury zawiera łatwo przyswajalne składniki, wszystkie niezbędne aminokwasy, wysokiej jakości tłuszcze i oleje oraz zrównoważone kwasy tłuszczowe Omega 3 i Omega 6, których Twój pies codziennie potrzebuje. Tak dobrze zbilansowana i kompletna dieta Naturea przyczyni się do zdrowszego życia Twojego pupila.Ten produkt nie zawiera żadnych konserwantów, sztucznych barwników, sztucznych aromatów i GMO (genetycznie modyfikowanych organizmów).Pierwsze wrażenie po otwarciu kartonika było baardzo pozytywne: zawartość miała niewiele wspólnego z popularnym wyobrażeniem mokrej karmy dla psów- przypominała bardziej ludzką konserwę turystyczną. Zapach zresztą też przywodził na myśl raczej ludzkie jedzenie, nie psią puchę :). Poza gęsta mięsną  zawartością (w której można było dostrzec dość duże kawałki warzyw-najbardziej w oczy rzucała się marchew i (chyba) ziemniak) była tez odrobina galaretki. Zatem proporcje nie zachwiane i bardzo na plus - pasjami nie znoszę karm-oszustów, w których połowę opakowania stanowi bezpostaciowa breja.


Karma zmieszana z nasza podstawową Brit Premium dla szczeniąt małych ras

Jeśli zaś chodzi o skład i obietnice producenta: wywiązuje się z nich w stu procentach. Karma nie ma w sobie zbóż, a jej skład ogranicza się do kurczaka (47,7%), świeżego indyka(4%), świeżej marchwi (4%) i suszonych warzyw (1%).

Milo chyba podzielał mój zachwyt dla tej "puszki" - mimo niechęci dla jedzenia powodowanej upałami, dodatek tej karmy do jego standardowych suchych chrupek powodował, że miska była opróżniana do ostatniego kęsa:). Dodatkowo, ze względu na zbitą strukturę ta karma świetnie nadaje się do wypełniania kongów- uzupełniona dodatkowo o ciastka/suchą karmę dobrze upycha się w bałwankach i zajmuje psa na stosunkowo długo.

Czy wrócimy do tego produktu? Na pewno, kiedy Milo przejdzie na karmę dla dorosłych psów z chęcią wrócę do tych kartoników- z przyjemnością sprawdzę też rybną wersję.

LUKULLUS -Królik i dziczyzna z ryżem naturalnym, jabłkiem i olejem lnianym:



Opis zaczerpnięty ze strony zooplus.pl:

Lukullus to karma pełnowartościowa, opierająca się na szczególnie bogatej recepturze. Zestawienie białek zwierzęcych, składników roślinnych i wartościowych olejów zapewnia psu wszystkie składniki pokarmowe – produkt wolny jest od dodatków chemicznych. Natura dostarcza psu wszystko, czego potrzebuje jego organizm.
Wszystkie składniki są świeże i poddawane troskliwemu procesowi przetwarzania, dzięki któremu mięso i warzywa zachowują swój pierwotny smak i wartość odżywczą.
Pełnowartościowa i zdrowa karma Lukullus w pełni ufa sile natury.
Lukullus naturalna karma jest inna poprzez swoją unikalną kompozycję składników:
  • Ponad 65 % zawartości mięsa podstawą zdrowej diety psa. Wykorzystane mięso i podroby podlegają surowym kontrolom jakości oraz odznaczają się wysokim stopniem akceptacji.
  • Cenne węglowodany oraz błonnik wpierają metabolizm.
  • Warzywa i owoce zapewniają wyjątkowo świeży smak oraz dostarczają mnóstwo naturalnych witamin.
  • Dodatek różnych olejów udoskonala recepturę naturalnie bogate w Omega 3 - i 6 kwasy tłuszczowe wspomagając zdrową kondycję skóry i dodając sierści blasku.
  • Oczywiście przygotowana bez dodatków chemicznych i konserwantów
Pucha, która otrzymaliśmy, miała wagę 800g - to duży plus, przy wadze Milo takie opakowanie wystarcza nam na 2 dni. Jej zawartość okazała się być mocno zmielona, dość zbitą konserwą, w której dało się zauważyć dodatek (najprawdopodobniej) ryżu. Zapach był zdecydowanie mniej przyjemny dla ludzkiego nosa od tego który towarzyszył Naturei- mocno przywodził na myśl aromat wątróbki, lecz w dalszym ciągu był zdecydowanie milszy od tego, który możemy znać z karm kiepskiej jakości. W tej nie było dodatku galaretki- cała puszka była szczelnie wypełniona pasztetową masą.


W kwestii smakowistości ta karma według Milo zdecydowanie wygrywa: pochłaniał ją nawet szybciej niż Natureę, a za konga nią wypełnionego mógłby chyba zabić:D.

Skład puszki prezentuje się przyzwoicie, zwłaszcza na plus przemawia dodatek oleju lnianego, który bardzo dobrze wpływa na sierść.

Królik i dziczyzna z ryżem naturalnym, jabłkiem i olejem lnianym:
66% mięsa i wnętrzności (serca, wątróbki, mięso, żołądki, żwacze) wyłącznie z królika i dziczyzny, bulion mięsny, jabłka, ryż, składniki mineralne, olej lniany

To sympatyczna karma, dobrze nadaje się do podawania solo lub jako dodatek do posiłku, który niekoniecznie trafia w gusta naszego pupila- wątróbkowy aromat na pewno zachęci go do opróżnienia miski :). Psu smakuje, jednak w moim odczuciu jest zbyt zmielona - lubię widzieć co nakładam do michy, a tu jedynym rozpoznawalnym elementem jest tak na prawdę ryż. Chętnie wrócę do niej od czasu do czasu, ale jeśli miałabym wybierać jakąś morką karmę "na stałe", to z dwóch dziś opisanych karm jednak padłoby na Natureę.

Celowo nie wypowiadałam się na temat kup Milo po podawaniu tych karm.
A to dlatego, że taka ilość opakowań pozwalała mi jedynie na ocenienie walorów smakowych i wyglądu tych produktów- żeby sprawdzić jak działałby przewód pokarmowy Rudego musiałabym go podkarmić tymi puszkami znacznie dłużej. w innym wypadku moja ocena tego aspektu nie byłaby pełna ani rzetelna.


Drobna żywieniowa dygresja:

Na koniec chciałam się jeszcze odnieść do dawek każdej z tych karm jaka powinniśmy dziennie zapewnić psu. Specjalnie poruszam ten temat na koniec, bo recenzja tych dwóch produktów spowodowała, że postanowiłam porównać ten ich parametr z popularnymi karmami dostępnymi w każdym sklepie, nie tylko zoologicznym. Uważam, że takie zestawienie najmocniej pokazuje nam , jak różnią się karmy "marketowe" od tych z "wyższej półki", bardziej treściwych i wolnych od zapychaczy.


Dawka dzienna Naturei dla niedużego psa (do 10 kg) wynosi 30g/kg masy ciała. Dla piesków 11-25 kg wynosi ona 25 g/kg m.c. , a dla tych o wadze powyżej 25kg - 20g/kg m.c.
Jeśli chodzi o Lukullus te proporcje wyglądają trochę gorzej - dziennie powinnam podawać 10 kilogramowemu Milo 400g tej mokrej karmy. W dalszym ciągu wydaje mi się to być jednak do przyjęcia.

A teraz spójrzmy, jaką ilość łatwo dostępnej i pewnie wszystkim nam znanej karmy Pedigree powinnam zapewnić. Według informacji na puszcze dla dorosłych psów psiak o wadze rudego powinien otrzymać.... 1 i 3/4  400 g puszki. Czyli 700g mokrej karmy.

Jak dla mnie, różnica kolosalna i wiele mówiąca o jakości wszystkich wymienionych wyżej produktów ;).

niedziela, 16 sierpnia 2015

Zmiana szablonu i... tytułu ;)

Jak widzicie, wreszcie dorobiłam się wystroju bardziej dopasowanego do tematyki bloga :). Nie będe ukrywać: nie jestem mistrzem fotoszopa, więc grafika pozostawia wiele do życzenia, ale wydaje mi się, że jak na pierwszą próbę wykonania własnego szablonu poszło mi nie tak źle.

Co bardziej spostrzegawczy z Was zauważą, że zmieniłam również tytuł strony. Uznałam, że skoro ostatecznie i tak więcej piszę o Milo i sprawach z nim związanych niż o rzeczach, które w wolnej chwili dla niego "dziergam" nazwa nawiązująca bezpośrednio do Rudego Niszczyciela będzie lepszym pomysłem.

No a nie da się zaprzeczyć: jest rudy jak nieszczęście ;).

Jak podoba wam się nowa kolorystyka? Macie jakieś sugestie? Piszcie w komentarzach :))

sobota, 15 sierpnia 2015

Komenda "Trzymaj!" - po co i jak?

 Jak już pewnie wiecie, poza nauką samokontroli nie działaliśmy w wakacje zbyt prężnie i jedyną nową komendą, którą wprowadzałam było właśnie "Trzymaj!".
To jedna z tych sztuczek, której uczę Milo raczej dla zabawy i odrobinę na potrzebę zdjęć i własnej frajdy - zawsze strasznie podobały mi się spotykane na blogach fotki psów z przeróżnymi przedmiotami w mordkach. Szczypta samolubnego podejścia w treningach nie powinna zaszkodzić ;)).

Jak zabraliśmy się do treningu?

Milo nie należy do psów o "delikatnym" pysku, więc postanowiłam pominąć etap filcowego/materiałowego koziołka do ćwiczeń i zacząć od razu od cięższej gumowej zabawki. W tym celu kupiłam gumowy hantelek od Sum Plastu.


Nie chciałam trenować na zabawkach, którymi Rudy już się dotychczas bawił w obawie, że wtedy trudniej będzie mu zrozumieć, że teraz pracujemy, a czas na zabawę będzie później.  Teraz, kiedy komenda jest już dobrze wypracowana, Milo wie, że zabawką nie będziemy się teraz szarpać, nawet jeśli podaję mu ulubioną piłkę:)

W pierwszym etapie, po wydaniu komendy siad, pokazywałam szczeniorowi zabawkę i trzymałam ją na wysokości jego nosa. Nagradzałam Milo za każdy przejaw zainteresowania zabawką : szturchnięcie, polizanie czy szybkie skubnięcie siekaczami. Tę sztuczkę wyjątkowo wprowadzałam bez klikera, ale myślę, że gdybyśmy z niego nie zrezygnowali Milo szybciej załapałby o co chodzi.
Po kilku takich próbach zainteresowanie wzrosło w Rudym na tyle, że chwytał zabawkę z jednego końca i zaczynał ja memłać. Za to zachowanie też dostawał nagrodę.

W następnym etapie (w przypadku kiedy udawało mu się chwytać zabawkę w pyszczek bez memłania) dalej trzymając zabawkę z drugiego końca, wypowiadałam komendę słowną i nagradzałam go za dobrze wykonane zadanie. Na tym etapie przestałam chwalić Milo za chwile w których memłał zabawkę lub tylko trącał ją nosem - to bardzo szybko pokazało mu, jaki rodzaj zachowania chcę osiągnąć.


Po kilku dniach i seriach treningów Milo był już w stanie samodzielnie trzymać zabawkę w zębach, bez mojego podtrzymywania, choć wyglądało to mniej więcej tak:
"O to chodziło, tak?"

W dalszym etapie "szlifowania" triku starałam się podawać mu hantelek tak, by nie był w stanie chwycić za jego końce i nagradzałam go tylko wtedy gdy poprawnie chwycił zabawkę na środku.

Efekt końcowy prezentuje się w ten sposób:)




"Teraz lepiej? Daj mi ciastków!"

Efekt końcowy prezentuje się w ten sposób:)


Jak Wy wypracowaliście trzymanie u swoich psiaków? Szybko załapały, o co chodzi :)?

piątek, 14 sierpnia 2015

W Borach z psem!

Jak już w poprzedniej notce wspomniałam, wróciliśmy w niedzielę z urlopu. Od lat spędzam trochę ponad tydzień w niewielkiej wiosce na pomorzu, w Borach Tucholskich i w tym roku udało mi się zabrać tam moje własne Cztery Łapy ;). Miejsce w którym tam mieszkam jest wyjątkowo malownicze i spokojne. Za domem cichy las, nieopodal jezioro i rzeka, a sąsiadów, poza nielicznymi letnikami wpadającymi na weekend w zasadzie nie ma... Całkiem nieźle, prawda ;)? Milo zdecydowanie był zadowolony z takiej formy wypoczynku i obudził się w nim typowy podwórkowy kundel  - nie sposób było go zagonić do domu, choćby na jedzenie. Po części obwiniam za to owczarka niemieckiego - starutkiego psa rezydenta, który pod wpływem zaczepek Rudego odmłodniał o jakieś dobre 10 lat i ganiał, nie odstępując kroku szczeniakowi.

Milo zakosztował też serii dłuugich spacerów bez smyczy, na których zachowywał się wzorowo. Odwoływanie go nie sprawiało mi najmniejszego problemu, nawet kiedy na swojej drodze spotkaliśmy sarny. Jedna komenda wystarczyła, żeby stracił zainteresowanie i wrócił do nogi, co bardzo miło mnie zaskoczyło. Dalej mam w pamięci dzikie pogonie za zwierzyną łowna naszego jamnika szorstkowłosego- w kwestii przywołania był absolutnie tragiczny, a sytuacja odrobinkę ustabilizowała się dopiero gdy skończył 2 lata ;P. Instynkt myśliwego najwyraźniej był w nim baardzo silny.

Jedynym problemem jaki napotkałam podczas tego wyjazdu było przekonanie Rudego do wody - po wielu próbach szczytem jego możliwości było zanurzenie łapek poniżej łokci. O pływaniu absolutnie nie ma na tym etapie mowy ;). Być może spacer z psem bardziej pozytywnie nastawionym do brodzenia zachęciłaby go do pływania? Będziemy musieli to przetestować, póki jeszcze pogoda sprzyja wodnym igraszkom.

Tymczasem, zostawiam was z kilkoma fotkami z naszych spacerów ;)


Daleko jeszcze?





Pyszna szyszka, nie czepiaj się!

Bierę ten kij. W ramach pamiątki.

Padalec. Widocznie też wyszedł na spacer :)



wtorek, 11 sierpnia 2015

Lipcowa Psia Paka Delux

Wracamy po krótkiej przerwie spowodowanej wyjazdem na urlop. Taak, dobrze myślicie, w następnym poście będzie duużo zdjęć!:)

Dziś natomiast szybki przegląd naszej pierwszej Psiej Paki . Oczywiście zgodnie z moimi przewidywaniami, przesyłka przyszła gdy już byłam na wyjeździe - złośliwość rzeczy martwych :P. Tak więc z rozbebeszeniem jej musiałam zaczekać do wczoraj, choć strasznie zżerała mnie ciekawość.

Oto co znaleźliśmy w pudełku :



 Pierwszym produktem który rzucił mi się w oczy była oczywiście zabawka. W tym miesiącu Psia Paka postawiła na pluszaki od Bowl & Bone - my dostaliśmy kotka. Futrzak jest naprawdę miły dla oka i ma zupełnie nieupierdliwą piszczałkę wmontowaną w główkę - Milo zupełnie oszalał na jej punkcie. Nie ukrywam, że kiedy zobaczyłam ten element paki trochę się zawiodłam - miałam nadzieję na jakąś kauczukową/gumową zabawkę. Jak już wspominałam, Rudy roznosi pluszaki w oka mgnieniu, więc nie wróżę kotkowi zbyt długiego żywota pod naszym dachem:P. Nie mniej jednak pies jest nim zachwycony- i o to chodziło!


Na szczęście to był jedyny, maluteńki zgrzyt w całym zestawie, reszta przedmiotów baardzo przypadła mi do gustu.

W paczce znaleźliśmy dwie karmy mokre -  Lukullus z królikiem, sarniną, brązowym ryżem, jabłkiem i olejem lnianym oraz Natureę z kurczakiem i indykiem.


Pucha Lukullusa jest wielka, bo ma aż 800g, z kolei Naturea jest skromniejsza- zawartość kartonika wazy 375g. Żadnej z tych karm jeszcze nie otwierałam, więc poświęcę im osobnego posta, kiedy wyzerujemy oba opakowania ;).

Kolejne jedzeniowe produkty (te z kolei już przez nas przetestowane) to sucha karma Naturea z kurczakiem dla psów dorosłych wszystkich ras i smaczki Bosch Goodies Grain Free.

Na pierwszy ogień niech pójdzie 100g próbka Naturei. Poza mięskiem i jajami (59%!) w chrupkach znajdują się jabłko, marchewka, szpinak, jagoda, żurawina zioła i wodorosty. Producent chwali się, że karma nie zawiera soi, pszenicy i kukurydzy, jest niskowęglowodanowa, pozbawiona konserwantów i sztucznych substancji poprawiających smak. To tyle, jeśli chodzi o informacje z pudełka.  Ze względu na gramaturę opakowania postanowiłam potraktować te chrupki w kategorii smaczków do treningu. Granulki są wielkości odpowiadającej dwugroszówce, więc Milo nie łyka ich w całości, jak to bywa z mniejszymi kęsami. Smakowo też mu odpowiadają, nie mamy problemu z motywacja przy pracy:).

 Bosch Goodies Grain Free (opakowanie, które dostaliśmy zwiera 30 g przysmaków) stosujemy, ze względu na poręczne nieduże opakowanie, głównie na spacerach. Granulki, tak jak Naturea, są wielkości dwugroszówki, a więc podobnie jak wyżej problem pospiesznego połykania nie występuje i pies musi je spokojnie pogryźć. Są lekko tłuste (to kolejne podobieństwo do chrupek Naturei) o charakterystycznym, ale niezbyt mocnym zapachu suchej karmy. Smaczki są chętnie pochłaniane, a więc zakładam, że smakują całkiem dobrze:P.



Dwa ostatnie dodatki są niejedzeniowe i stanowią raczej gratkę dla właścicieli niż samych psiaków :) Są to podkładka pod miski i magnes-otwieracz do butelek. Podkładka jest cudownie minimalistyczna, łatwo ją wyczyścić dzięki gładkiej powierzchni. Jest duża, więc spokojnie zmieszczą się na niej miski dla znacznie większych piesków niż Milo.


Magnesik jaki dostaliśmy doskonale wpisał się w moje gusta- trafił nam się jamniczek:). To druga po JRT moja ulubiona rasa. Uroczy i przydatny gadżet który już zawisł na mojej lodówce i czeka na okazję do wypróbowania części przeznaczonej do otwierania ;).




Podsumowując : Psia Paka to zestaw ciekawych, fajnie dobranych produktów i okazja do sprawienia sobie i naszym psom miłej niespodzianki - warto rozważyć jej zakup. Ciesze się, że w końcu zdecydowałam się na zamówienie jej i z pewnością skuszę się na nią jeszcze raz, być może właśnie przy okazji urodzin Rudzielca:P.

Subskrypcję na Psią Pakę możecie zamówić TU.