Milo uwielbia wszelkie mięsne przysmaki - za to różnego rodzaju mączne ciastka zupełnie go nie interesują. Z tego względu musiałam przetestować przysmaki Brita z suszonego mięsa. Do tej pory Milo jadł britową suszoną pierś kurczaka, jednak w końcu zdecydowałam się na lekka zmianę i kupiłam paseczki z mięsa kaczki.
Przysmaki pakowane są w wygodne torebki ze strunowym zamknięciem- dzięki temu za każdym razem możemy wygodnie zamknąć opakowanie.Musimy też pamiętać, że po otwarciu smakołyki powinny być przechowywane w lodówce. W środku poza przysmakami znajduje się mała saszetka z pochłaniaczem wilgoci(tego elementu oczywiście broń boże nie podajemy zwierzakowi!).
Same smaczki, w przypadku wersji z kaczką, są w formie cienkich paseczków zwartego, sprężystego mięsa o delikatnym przyjemnym zapachu. Filety z piersi miały większych, okrągławych kęsów i były delikatniejszego, lekko różowawego koloru- mięso kaczki jest znacznie ciemniejsze, wręcz czerwonawe.
Skład, jak można się domyślić ekstremalnie krótki- 100% mięsa:).
Opakowania zawierają niestety bardzo niewiele przysmaków, bo jedynie 80g. Cena również nie należy do najniższych - za jedno opakowanie w sklepach stacjonarnych zapłacimy w granicach 11-12 zł.
W kwestii smakowitości muszę zaufać mojemu rudemu testerowi- tempo znikania paseczków sugeruje, że Milo bardzo posmakowały:).
Jako, że Brita stosujemy głównie w treningu kroję go na mniejsze kęsy, które nie zajmą Milo na długo. Mimo, że mięso jest podsuszone to jest na tyle sprężyste, że z łatwością można je podzielić przy pomocy noża lub nożyczek.
Jak widzę taki skład, to sama mam ochotę spróbować! :)
OdpowiedzUsuńNo skład jest w porządku co zdarza się rzadko, można spróbować :)
OdpowiedzUsuńMój psiak je uwielbia:)
OdpowiedzUsuńMy z serii tych smaczków Brita uwielbiamy te zielone, dentystyczne - są w dwóch wariantach jeśli chodzi o kształt i są absolutnie genialne, bardzo pomagają w utrzymaniu higieny zębów i też mają dobry skład :)
OdpowiedzUsuńO tak, Shusha ślini się na ich widok. Też polecamy! ;)
OdpowiedzUsuń